Jedyny w Londynie instytut, do którego od wejścia się nie płaci, jest Muzeum Brytańskie (British Museum). […]
Znaczną część budowli zajmuje biblioteka. Publiczność nie ma do niej wstępu, i słusznie, sama powierzchowność książek nie przynosi żadnej korzyści. Jest pokój do czytania, gdzie każdą wydają książkę; żądający podaje tylko tytuł dzieła na karteczce ze swoim podpisem. Lecz i tam nie każdy bez wyjątku jest przypuszczony: trzeba mieć od kogo z obywateli list zaręczający, który wręcza się bibliotekarzowi: był nim natenczas doktor Needhen, Niemiec, autor gramatyki niemieckiej dla Anglików. Ja będąc mu osobiście polecony, ile mi czasu pozwolił, korzystałem z pozwolenia. Nie było tyle czytających, ile w bibliotece królewskiej w Paryżu: Anglicy unikają jawności, kiedy pracują umysłowo. Do domu ksiąg nie dają.*
Z dostępem do bibliotek, zwłaszcza tych Ważnych, i dzisiaj różnie bywa, nie tylko w Anglii. Użytkownik naszej Biblioteki Narodowej powinien na wstępie zapoznać się z pięcioma regulaminami, a następnie złożyć głęboki pokłon przedstawicielowi tej szacownej instytucji…
… o czym BN przypomina stosowną fotką na swojej stronie**.
Wątek jawności pracy umysłowej natomiast pozostawiam nierozwinięty, zwłaszcza że dzisiaj raczej pasowałoby coś o wodzie. No to wodny suplement, z zupełnie innej beczki:
Pęduszko
[…] Za to w pobliżu Bramy Nowomiejskiej, właśnie tej z Barbakanem, znajdowała się […] pierwsza wzmiankowana łaźnia z XIV-go wieku,zbudowana przez mieszczan za księcia Janusza, który sam z niej korzystał z dworem.
Mundzio
Ale czyścioch z tego księcia. Tak wcześnie się kąpać. W XIV wieku!***
———-
*Krystyn Lech-Szyrma: Anglia i Szkocja. Przypomnienia z podróży roku 1820-1824 odbytej / przypisami i posłowiem opatrzył Paweł Hertz. – Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy, 1981 s.402
**http://www.bn.org.pl/dla-czytelnikow/jak-korzystac-z-bn/przepisy-porzadkowe
*** Jeremi Przybora: Spacerek przez Eterek. – Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy 1957, s. 201
———–
Przerwa na reklamę 😉