[…] Począwszy od VIII czy IX wieku zmienił się radykalnie charakter małżeństwa na Zachodzie. Oznaką tego, co działo się z instytucją małżeństwa, są zmiany w ceremonii weselnej. Do IX wieku większość ślubów odbywała się w ogóle bez udziału Kościoła. W połowie XIII wieku księża udzielali ślubów, ale na ogół poza budynkiem kościoła. Potem ceremonia przeniosła się do jego wnętrza. Małżeństwo wymieniane jest wprawdzie jako sakrament przez IV sobór laterański [1215 r.], ale u katolików w dopiero w latach sześćdziesiątych XVI wieku ślub musiał zostać pobłogosławiony przez księdza, aby został uznany przez Kościół.*
Przychodzi na seminarium student i oświadcza nam od progu:– Właśnie się zPACSowałem (je me suis pacsé). Zrywamy się z miejsc, gratulujemy.Zaproszeni zostajemy wszyscy na całonocną Pacsówkę, która odbędzie się w jednej z tanich, ale uroczych knajpek Dzielnicy Łacińskiej. Każdy będzie płacił za siebie, bo po prostu studenta nie stać, a zresztą pompatyczne imprezy „zastaw się, a postaw się” słusznie wychodzą z mody. W niczym to nie zmniejszy szaleństwa ani przeszkodzi tańcom w ciasnych przejściach między stolikami i przed barem.**
Lektura książki o polowaniach na czarownice* przynosi szereg innych ciekawych wątków. Ten fragment akurat zbiegł się u mnie z lekturą felietonu Ludwika Stommy o PACS, czyli takim francuskim ślubie baaardzo cywilnym. Jak widać, na dobrą sprawę, można by tradycję PACSu wywieść z prosto ze średniowiecznej Europy. Niby drobiazg i nic odkrywczego, ale dziwi za każdym razem, kiedy się na coś takiego trafia, bowiem wokół wielu kościelnych obyczajów, przykazów i nakazów wytworzono aurę rzeczy odwiecznych i niezmiennych, a tu masz: nawet święty sakrament małżeński okazuje się być wynalazkiem stosunkowo świeżej daty. Nawet w porównaniu z bezbożnym i heretyckim PACSem.
———–
*Robert Thurston: Polowania na czarownice : dzieje prześladowań czarownic w Europie i Ameryce Północnej / przeł. Jerzy Kierul. –Warszawa : PIW, 2008. – s. 59
** Ludwik Stomma: PACS. – Polityka 2009 nr 9 s. 97