Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Wydawnictwo Dwie Siostry’

1.
Jeśli kiedyś napisałem o jakiejś książce, że „przyjemnie się ją bierze do ręki”, to w celu opisania poniższej* muszę wymyślić coś nowego. A zanim wymyślę, możecie zrobić tylko jedno: wziąć do ręki tę książkę i sprawdzić, jaka to przyjemność.
Z „Bajkami robotów” zrosły się ilustracje Daniela Mroza. Intuicja nakazywałaby ilustratorowi przygotowującemu nowe ilustracje, zrobić coś zupełnie innego. Poniekąd tak się stało, a poniekąd nie stało.
Mróz odwoływał się do grafiki XIX-wiecznej, a dokładniej do drzeworytu i stalorytu, stąd charakterystyczne prążki. Dębowski robi coś zupełnie innego, ale i bardzo podobnego: na ilustracjach widać kropki rastru, kiedyś bardzo charakterystyczne dla fotografii prasowej, widoczne zwłaszcza w gazetach. Świat w prążki staje się światem w kropki.
Czy to pasuje? Jak łączy się z treścią? Niewykluczone, że zakomunikuję po lekturze.


*Bajki robotów Stanisława Lema z ilustracjami Przemka Dębowskiego. W setną rocznicę urodzin Autora opublikowało Wydawnictwo Literackie w Krakowie, [rok] 011111100101, stron 110001100 (i jeszcze kilka)
Wszystko na pięknym, matowym papierze, zgodnie z tytułem blotki.

2.

Nie przepadam za tzw. „wydawnictwami albumowymi”, choć są wyjątki. To jest jeden z nich. Wydawca nie popełnił częstego błędu i nie wydrukował książki na papierze potocznie zwanym „kredowym”. Niestety, nadal wiele książek, w tym w poważnych wydawnictwach, ukazuje się natakich grubych, ciężkich i błyszczących papierach, które pozwalają wydawcom windować cenę książki, która potem nadaje się na prezent, ale do czytania już nie bardzo.

Tymczasem ilustracje najlepiej ogląda się na dobrze dobranym matowym papierze, który sprawia, że dużą (i często ciężką) książką nie trzeba kręcić w czasie czytania/oglądania, żeby pozbyć się odbić światła; takie proste, a mało kto na to wpada. W Wydawnictwie Dwie Siostry na to wpadli. Efekt taki, że nietanią książkę niełatwo kupić.


**Admirałowie wyobraźni : 100 lat polskiej ilustracji w książkach dla dzieci. Pod red. Anity Wincencjusz-Patyny. Wydawnictwo Dwie Siostry, 2020.

Read Full Post »

Gdy Sventon skończył czytać list, panna Fredriksson zapytała:
– Kto to jest ten Łasica?
– Łatwo pani pytać. Kim On jest? Wiemy jedynie, że zawsze znika. […]
Znów zadzwonił telefon.
– Nigdy nie mam chwili spokoju – mruknął Sventon zniecierpliwiony i podniósł słuchawkę. – Halo. Tak, ukrywa się we włazie do kanału na Źródlanej. Przebrany za stroiciela fortepianów, ale nie ma żadnych szans na ucieczkę. Kazałem otoczyć całą dzielnicę. […]
– A więc, jak już mówiłem, Łasica wydostał się przez dziurkę od klucza. Była to co prawda wyjątkowo duża dziurka. Zdarzenie miało miejsce w Dalarnie. […] Dziurka od klucza była wielkości mniej więcej… no,powiedzmy, patelni. A więc duża. Niemniej jednak, jak pani widzi, panno Fredriksson, mamy do czynienia z człowiekiem, który może przejść przez dziurkę od klucza.
– Jakie to okropne – westchnęła panna Fredrikson […].

Oto poznaliście właśnie słynnego detektywa Ture Sventona, najpierwszego idola mojej najpierwszej młodości. Choć muszę stwierdzić, że przebiegły Wilhelm Łasica też budził mój podziw (przez dziurkę od klucza, no,no!) pomieszany z lękiem. Niemniej ze Sventonem łączyło mnie dużo więcej: podziw dla jego latającego dywanu i to, że detektyw ogromnie lubił ptysie. Pudełka z ptysiami, które zabierał w podróż, zazdrościłem mu niemal tak samo,jak tego dywanu.
A teraz, po latach, detektyw Ture Sventon wraca! Wydawnictwo Dwie Siostry  wznawia właśnie „Latającego detektywa”. Książka ukazuje się w serii „Mistrzowie ilustracji” , która ma na celu przypomnieć edycje sprzed lat.
Wydawcy jednak wiedzą, że nie można po prostu powtórzyć tego, co było, i dokonują miłego oszustwa, unowocześniając swoje reedycje. Jeśli będziecie mieli w ręku książki z tej serii, zwróćcie np. uwagę na dobór papieru. Z jednej strony niewątpliwie mamy w ręku książkę i ilustracje sprzed lat, z drugiej – równie niewątpliwie – książki nowoczesne, atrakcyjne i wydane ze smakiem.
Ale ja wracam do lektury, albowiem…

Na stole stało ptysiowe pudełko. […] Gdy wyruszali na przejażdżkę, w pudełku było co najmniej dwanaście ptysi. Wszyscy się nachylili,żeby zajrzeć do środka.
Pudełko było puste.
– Sprawa jest poważniejsza, niż sądziłem – rzekł Sventon […].*

 

holmberg2

*Ake Holmberg: Latający detektyw / przeł. [ze szw.] Teresa Chłapowska ; il. Anna Kołakowska. Warszawa 1967, s. 22-23, 53-54
** Okładka z il. Anny Kołakowskiej z edycji Wydawnictwa Dwie Siostry, 2008 r.

Read Full Post »