Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Październik 2007

Z pływaniem u kotów rzecz ma się podobnie, jak z myśleniem u ich dwunożnych opiekunów – potrafią to robić, ale jeśli to tylko możliwe,robienia tego unikają.* 

Czego jestem najlepszym przykładem: zamiast mądrze i wyczerpująco skomentować ten cytat, ograniczyłem się do jego przepisania. 

*Akif Pirincci: Salve Roma! Koci kryminał. Przeł. [z niem.] Małgorzata Rutkowska-Grajek. Warszawa 2007, s. 211.



kot

Read Full Post »

Przykład 131:
PODANIE W SPRAWIE PRZYDZIAŁU ROWERU
DLA LISTONOSZA
Zadymno, dnia… r.
Jan Bieżny
zam. w Zadymnie
poczta …
pow. Puławy

                                 Sprawa:
                                 przydział roweru
                                 dla listonosza

                                                                                          Powiatowy Urząd Łączności
                                                                                          w Puławach

Jestem listonoszem na rejon …, tj. obsługuje następujące miejscowości: ……. . Ponieważ teren mój jest rozległy, a wsie rozrzucone, przebywam dzienne ….. km pieszo. Ponadto w okresie letnim przebywa w tej okolicy wiele osób na wczasach letnich oraz młodzieży na koloniach i obozach wypoczynkowych – listów doręczam więc co dzień bardzo dużo. Jest to dla mnie uciążliwe i niezależnie ode mnie powoduje opóźnienia w doręczaniu poczty. W związku z tym proszę uprzejmie o przydzielenie służbowego roweru.
Gdyby to okazało się niemożliwe, to proszę o ułatwienie mi nabycia roweru na raty.
                                                                                                                     Jan Bieżny
*

Podanie Jana Bieżnego (i innych jego kolegów z pracy) rozpatrzono chyba odmownie, bo poczta do dziś się opóźnia.

*Katarzyna Wolska: Jak pisać listy i podania. Wyd. czwarte poprawione i uzupełnione. Warszawa, 1967. Przykład 131, s. 203-206

Read Full Post »

Jeszcze jeden spacerek na drugą stronę lustra – dopisek w kwestii Jabberwocky’ego. Z przedstawionych w części 4. tłumaczeń najbardziej przypada mi do gustu wersja Macieja Słomczyńskiego. Wynika to z mojej oceny jego tłumaczenia „Alicji…”. To prawda, że Słomczyńskiemu czasami brakuje finezji, ale w swoim przekładzie dokonuje pewnej, bardzo ważnej moim zdaniem, rzeczy: udaje mu się ocalić angielskość tekstu. Tekst Carrolla to jeden z synonimów angielskości i musi w polskim uchu brzmieć z angielska.
Tego wydaje się nie rozumieć doskonały (i mój ulubiony) tłumacz, Stanisław Barańczak. Jego „Dziaberliada” jest bardzo pomysłowa, ale co z tego, skoro nieangielska. Różnicę, o której piszę, widać wyraźnie na przykładzie innego translatorskiego potknięcia Barańczaka, jakim są „Dziąble”. Co to za Dziąble? – spytacie. To „The Jumblies” Edwarda Leara. Czyli, jak to spolszczył Andrzej Nowicki, Dżamble.
Paradoksalnie, analizując rzecz na chłodno, to Barańczak ma rację. Cóż z tego, skoro o Dziąblach nikt nie słyszał, a o Dżamblach i owszem.
Skąd to się bierze? Dla Polaka słowa brzmiące z angielska to dżem, dżersej czy dżokej. Dżabbersmok Słomczyńskiego i Dżamble Nowickiego doskonale wpisują się w ten ciąg i przez to pasują do bardzo angielskich tekstów Carrolla i Leara. Czego o Dziąblach (skądinąd sympatycznych i pociesznych) powiedzieć się nie da.


 

Read Full Post »

Niedzielny cytat z najnowszej książki Andrzeja Stasiuka:

Opłakiwałem wielką niemiecką przeszłość za zamkniętymi drzwiami. W Augsburgu na przykład robiłem to w Dom-Gotel przy Frauentorstrasse 8. „Dom” znaczy „katedra” w jakimś staroniemieckim. Było czysto i schludnie oraz po protestancku surowo, chociaż to środek Bawarii. Nawet minibaru w pokoju. I w dodatku niedziela. Na głównej ulicy wszystko było pozamykane niczym w ortodoksyjnej wizji święcenia dnia świętego. Nawet latarnie mieli przygaszone. W przyjemnym sklepie z winami ktoś się krzątał. Na wystawie wypatrzyłem butelkę z Burgerlandu. A ten w środku tylko sprzątał i na moją nieśmiałą prośbę zesztywniał, i powiedział”: „Jest niedziela i jesteśmy w Bawarii”.

Odszedłem z niczym. Bawarska obłuda: do kościoła chodzą głównie Japończycy z kamerami, ale w niedzielę wina nie dostaniesz.*

 

Pewien rodzaj niedzielnej obłudy wydaje mi się jednak międzynarodowy, nie tylko bawarski.

 

*Andrzej Stasiuk: Dojczland. Wołowiec 2007, s. 49

Read Full Post »

Jabberwocky

‘Twas brilling, and the slithy toves

Did gyre and gimble in the wabe:

All mimsy were the borogoves

And the mome raths outgrabe

 

“Beware the Jabberwock, my son!

The Jaws that bite, the claws that catch!

Bwere the Jubjub birf, and shun

The frumious Bandersnatch!”*

*Lewis Carroll: The Annotated Alice. The Definitive Edition. Intr. and notes by Martin Gardner. New York, London 2000, s. 148

 

Jak widać, nadal przebywam po drugiej stronie lustra. To jest początek poemaciku, o którym Alicja powiedziała:

– Wydaje się bardzo ładne – powiedziała, gdy skończyła czytać, ale trochę trudno to zrozumieć! […] – Nasuwa to jakieś myśli… ale nie wiem dokładnie jakie! *

*Lewis Carrol: O tym, co Alicja odkryła pod drugiej stronie lustra. Tł. Maciej Słomczyński

 

A jakie myśli nasuwało to tłumaczom? Zobaczmy:

 

Dziaberliada 

Brzdęśniało już; ślimonne prztowie

Wyrło i warło sie w gulbieży;

Zmimszałe ćwiły borogovie

I rcie grdypały z mrzerzy.

 

„O, strzeż się synu, dziaberłaka!

Łap pazurzastych, zebne paszczy!

Omiń Dziupdziupa, złego ptaka,

Z którym sie Brutrwiel piastrzy!”*

*44 opowiastki. Wybór, przekł, wstęp i oprac. Stanisław Barańczak. Kraków 1998 s. 83

 

Dziaberlak

Bzdrężyło. Szłapy maślizgajne

Bujowierciły w gargazonach.

Tubylerczykom spełły fajle,

Humpel wyświchnął ponad.

 

„Dziaberlak tuż, więc trwóż się, trwóż!

I szykuj, synu, długi nóż!

Z nim ptak Dziódziób i słychać tup

Pazurnych Kociłapów stóp!”*

*Lewis Caroll: Alicja po tamtej stronie lustra. Przeł. Jolanta Kozak. Warszawa 1999, s. 26

 

Dżabbersmok

Było smaszno, a jaszmije smukwijne

Świdrokrętnie na zegwniku wężały,

Peliczaple stały smutcholijne

I zbłąkinie rykoświstąkały.

 

„Ach, Dżabbersmoka strzeż się, strzeż!

Szponów jak kły i tnących szczęk!

Drżyj, gdy nadpełga Banderzwierz

Lub Dżubdżub ptakojęk!”*

Lewis Carroll: Przygody Alicji w Krainie czarów. O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra. Przeł. Maciej Słomczyński. Wyd. 2. Warszawa 1975, s. 158

 

Dziwolęki

Grzeszły sie po mrokolicy

Smokropne strasznowiny:

Dziwolęk znowu smokolicy

Ponurzył sie w grzęstwiny.

 

Więc Dziwolęka strzeż się, strzeż,

Trupiora tez, bo czartny mrzak,

A już najwampierzastszy zwierz

To jest Krwikołak, złykły wssak.*

Lewis Carroll: Alicja w Krainie Czarów. Przeł.  Antoni Marianowicz. Alicja po drugiej stronie zwierciadła. Przeł Hanna Baltyn. Warszawa 2005, s. 119

  

Żabrołaki

Był czas mrusztławy, slibkie skątwy

Na wałzach wiercząc świrypły,

A mizgłe do cna boroglątwy

I zdomne świszczury zgrzypły

 

„Mój synu, Żabrołaka sie strzeż,

Co szponem drze, w paszcz chapa!

I dziubdziuba sie bój! Zgroźliwego też

Unikaj Bandrochłapa.*

 

*Lewis Carroll: Alicja w Krainie czarów i Po drugiej stronie lustra. Przeł. Robert Stiller. Warszawa 1986, s. 123.

 

Zanim przyznam się, która z drugich stron lustra wydaje mi się bardziej lustrzana, ewentualnych gości zostawiam sam na sam z Banderzwierzem. I strzeżcie się Dziwolęka!

 


Read Full Post »

There goes the whistle with its sudden scream,

And now the engine gets up steam

As the wheels turn and the axles creak

With a slow, thin, grinding shriek.

Then Bulkily

powerfully

tugging

easily

The train

starts to move,

whistling

breezily.

 

Crash! as the wagons are jerked into motion,

Then rumble slowly out of the station.

But, gathering speed, it starts to race,

And dashes ahead at a furious pace.

With the noise of a hundred singing fountains

By bridges and valleys,

through tunnel and mountains,

It rushes away, for it must not be late,

Into the distance faster than fate.

[…]*

 

I znów jesteśmy po drugiej stronie lustra. Chyba enerdowska „Lokomotywa” robiła większe wrażenie…

 

——

*Lokomotywa = Locomotive ; Rzepka = The Turnip ; Ptasie Radio = The Bird Broadcast / Julian Tuwim ; il. Małgorzata Hasiuk, Anna Łazowska, Marta Gruchała. – Łomianki : LTW , [2004] Tł. oprac. na podst. edycji z 1939 r.

Read Full Post »

Dostałem te wiersze kiedyś na Wigilię, nie pamiętam nawet, co to było, ale chyba „Tryptyk rzymski”. Na pierwszej stronie zaczynał płynąć górski strumyk i płynął, i płynął, i płynął, przez nierówny teren najwidoczniej, bo rytm gubił się co chwila, a wielokropków było więcej niż kropek i przecinków razem wziętych. I płynął strumyk, płynął, a podmiot liryczny wędrował ku jego źródłom i byłem pewny, że źle się domyślam, bo to niemożliwe, żeby ta metafora była tak przewidywalna, i dopiero po piątym pytaniu „gdzie jesteś, źródło?” przestałem mieć nadzieję, że może chodzić o coś więcej niż tylko zestawienie źródła ze Źródłem. „Gdyby to wiersze decydowały o pozycji w hierarchii kościelnej, to Twardowski byłyby prymasem, a Karol Wojtyła w najlepszym wypadku proboszczem” – powiedziałem nieopatrznie przy stole i właśnie wtedy pierwszy raz usłyszałem ten fragment o umywaniu się i o wszystkich tych pijaczkach, pożal się Boże, poetach. Następny raz był – chyba – kiedy jakiś profesor zaproponował wysunięcie kandydatury Jana Pawła II do literackiej Nagrody Nobla, podkreślając przy tym, że zdaniem Miłosza jest to wielka poezja – a ja zauważyłem znad talerza, że Miłosz powiedział raczej, że w „Tryptyku” czytelnik, skupiając się na treści, zapomina o formie, co było wyjątkowo zgrabnym sposobem udzielenia jedynej bezpiecznej odpowiedzi na niewygodne pytanie. *

Książka Piotra Czerskiego „Ojciec odchodzi” to ciekawy portret Polaków i ich zachowań w dniach, gdy na oczach świata umierał polski papież. Nie zamąci ona jednak naukowego obrazu recepcji spuścizny Karola Wojtyły, bo nie ma jej w zbiorach Biblioteki Instytutu Papieża Jana Pawła II. W instytucie jest wszystko jak należy: mają w komplecie hagiografie autorstwa Zuchniewicza, i wystarczy.

*Piotr Czerski: Ojciec odchodzi. Kraków 2006, s. 114-115

 

Read Full Post »

Okazuje się, że dwutygodnik Miś zawsze trzymał rękę (czy może łapkę) na pulsie życia gospodarczego:

dorsze
*

KE [Komisja Europejska] wprowadziła zakaz [połowów dorszy] po kontroli przeprowadzonej w I kwartale br. w kilku polskich portach i na części polskich jednostek rybackich. Według ustaleń unijnych kontrolerów „połowy tego stada (Bałtyk Wschodni – PAP) przez polskie statki w 2007 r. trzykrotnie przekroczyły ilości zgłoszone przez Polskę”, co oznacza całkowite wyczerpanie tegorocznego limitu, który wynosił 10,8 tys. ton.**

*Komiks  o Drapku z dwutygodnika Miś – www.mis.edu.pl
** Gazeta Wyborcza 19 IX

Read Full Post »

trochowski

Do tej pory grzecznie zwracał uwagę na literówki, ale ostatnio coś się zmieniło. Jak widać na załączonym obrazku, któregoś dnia z jakichś powodów uznał, że wpisałem niewłaściwe nazwisko i zaproponował (na razie grzecznie) zupełnie inne. Z niepokojem czekam na dzień, w którym po wpisaniu nazwiska „Kwaśniewski”, przeczytam (grzeczną na razie) propozycję wyszukiwarki: Czy chodziło ci o „Kaczyński”?

A potem już wcale nie zapyta, tylko wyświetli to, co sama uzna za właściwe.

Wielki E-Brat już jest w twoim komputerze i ma na imię Google?

 

Read Full Post »

Do wpisu Mignęła granatowa sukienka bardzo ładne nawiązanie w blogu (ukłony) drunkenbutterfly.blog.onet.pl:

A co Do Samozwaniec
Dickinson (z niewielką pomocą Stanisława Barańczaka), o tym samym, ino uniwersalniej, bo to w końcu Dickinson:
Odchodząc – nie wie się, że się odchodzi –
Nie na serio Drzwi za sobą przymykamy –
Los – tymczasem – zatrzaskuje rygle-
Bezpowrotnie – za naszymi plecami – *

*Cytat postaram sie opisać, kiedy tylko znajdę swój egzemplarz wierszy Emily Dickinson.

Read Full Post »

Older Posts »