Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Marzec 2011

Wiosna w Kufszynku

Tego dnia wiosna postanowiła nie być poetycka, lecz tylko rozbawiona. [..] Katarynka Too-tiki grała przez cały czas, a słońce świeciło w dolinę, jakby przyroda chciała przeprosić, że była tak nieżyczliwa dla swoich najmniejszych stworzonek.*

Również w Kufszynku:


*Tove Jansson:  Zima Muminków. Tł. Irena Szuch-Wyszomirska. Warszawa : Nasza Księgarnia, 1969 s. 163-164

Read Full Post »

 

***
I zapyta Pan:
co uczyniłaś z życiem swoim?

O Chryste – miłowałam
               nieprzyjacioły moje
O Jahwe – nienawidziłam
                przeciwników swoich
O Buddo – szukałam
                w stworzeniach i roślinach
                śladów Twoich
O Allachu – wieczne światło płonęło
                w myślach moich

A w ogóle
to tak po prostu
usiłowałam być
człowiekiem

                       25 II 1990
 

Anna Kajtochowa (1928-2011)

 
Anna Kajtochowa zmarła w Krakowie 19 marca.

*Anna Kajtochowa: *** [inc. I zapyta Pan]. W: Tabliczka dawno roztrzaskanej prawdy. Kraków: PIT, 1998 s. 143
Inny wiersz Anny Kajtochowej był kiedyś tematem tej czytanki >>>

Read Full Post »

Jak pan pracuje?
– Rysuję w domu. Między 10 a 12 mam godziny telefoniczne. Potem wyłączam telefon i pracuję spokojnie. Mam dość wolny rozbieg, jak wejdę w pracę, to telefon mnie z niej wytrąca.*

Butenko pinxit

Butenko pinxit**

Bohdan Butenko jest nieustannie awangardowy. Jego ilustracje są dzisiaj równie awangardowe, jak były 50 lat temu. A do tego… Butenko wyłącza telefon!! To rzecz, która jeszcze przez parę lat będzie awangardowa i niesłychana. Obecnie wszystkie znane mi osoby, pozostawione choćby na kilka minut bez telefonu komórkowego w zasięgu ręki, mają typowe objawy odstawienia, a to: rozbiegany wzrok, drżenie rąk, narastający niepokój, nieskładność w mowie, w dalszej kolejności pojawia się arytmia i inne niemiłe objawy ze strony układu krążenia. To w pierwszych 30 minutach odstawienia, bo eksperymentu dłuższego (ponad pół godziny) odstawienia komórki żadna ze znanych mi osób nie przeprowadziła, więc nie wiadomo, jakie są późniejsze objawy. Za jakiś czas pojawi się zapewne guma do żucia albo plastry łagodzące wspomniane dolegliwości. Plastrami naklejonymi na przedramię szpanować będą ekscentrycy, odstawiający komórki nawet na tydzień. Ale na razie to pieśń przyszłości.
A Butenko? Już dzisiaj wyłącza. I pracuje!


*Bohdan Butenko: Butenko, uczeń Matejki. [Rozm.] Dorota Karaś. – Duży Format 2011 nr 9
**Wiktor Woroszylski: Mniejszy szuka Dużego. Rys. Bohdan Butenko. – Warszawa: Nasza Księgarnia, 1973 s. 77

Read Full Post »

Sakyo Komatsu: Zatonięcie Japonii

Kiusiu, Sikoku i południowa część półwyspu Kii zostały pochłonięte przez morze. Również półwysep Boso zanurzył się kilkanaście metrów pod wodę, a cały południowo-wschodni obszar Honsiu pochylił się w stronę oceanu i przesunął dwadzieścia metrów. Woda wtargnęła na Hokkaido i pokryła ją do Otaru i Tonakomai. Nemuro i Shiretoko rozłączyły się z wyspą i zatonęły […]
Samoloty wyładowane kamerami filmowymi i fotograficznymi latały tam i z powrotem w dymie i ogniu nad Archipelagiem Japońskim. Każda większa stacja na świecie miała swego przedstawiciela na miejscu wydarzeń.
Zwykli ludzie patrzyli ze smutkiem na wielka tragedię mieszkańców tonącego kraju, ale i dla nich był to wyjątkowo fascynujący widok. Tonął nie tylko zwykły cień legendarnej Atlantydy, tonął przecież współczesny kraj, uprzemysłowiony, bogaty i silny […].

To tylko fragment powieści japońskiego pisarza Sakyo Komatsu. Apokaliptyczne obrazy, jakie oglądamy w telewizji i w Internecie, niestety nie są fikcją.
Podziwiam Japończyków, patrząc, jak dzielnie i z jakim spokojem zmagają się z żywiołami, i życzę im, żeby jak najszybciej wszyscy mogli wrócić do domów.


Sakyo Komatsu: Zatonięcie Japonii. Przeł. [z jap.] Mikołaj Melanowicz. Poznań: Wydaw. Poznańskie, 1989 s. 353
Oryg.: „Nihon-chimbotsu” 1973.

Read Full Post »

Około roku 1810 jasnowidzące odbierały chleb lekarzom, kiedy na nieuleczone prawie choroby radziły proste, nadspodziewane i nie przewidziane lekarstwa, a same potrzebowały tylko dzielnych mężczyzn do pocierania ich siłą magnetyczną. Wznowioną zatem została owa nauka Mezmera, który będąc w Warszawie około r. 1776 objawiał swe cuda nawet w Saskim Ogrodzie, uleczywszy jednego magnata na boleść żołądka każąc mu znienacka wpatrywać się na sam wierzchołek wysokiego drzewa.*

 Cuda wróciły na pierwsze strony opiniotwórczej prasy, niektórych wręcz nie wypada kwestionować, więc może i pocieranie siłą magnetyczną się ponownie przyjmie? Terapia wierzchołkowa też ma szansę: jest tania i proekologiczna. Zgodnie z kolejnym nowym projektem reformy służby zdrowia w godzinach 800-1500 w wierzchołki będą mogli się wpatrywać ubezpieczeni z kolejki podstawowej, a po godzinie piętnastej opłacający ubezpieczenie dodatkowe. 


* Antoni Magier: Estetyka miasta stołecznego Warszawy [1833]. – Wrocław: Zakład Narodowy im Ossolińskich, 1963 s. 271

Read Full Post »