Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Zbigniew Batko’

Wizje powszechnego dobrobytu pojawiają się od czasu do czasu, statystycznie może nawet powszechniej niż dobrobyt jako taki, który dostępny jest wybiórczo. Najnowsza, roztoczona niedawno przed nami wizja w swojej nazwie odwołuje się ostrożnie tylko do ładu, czyli stanu, „w którym to, o czym mowa, funkcjonuje według określonych reguł, obiekty mają swoje ustalone miejsce, a zdarzenia przewidywalny przebieg”*. Już z tej słownikowej definicji widać, że wkraczamy w regiony fantastyki**. To jest wstęp, który wydał mi się konieczny, dotyczy bowiem momentu, w którym obecnym wydawało się przez chwilę, że zmaterializowała się wizja powszechnego dobrobytu. O czym traktuje poniższy fragment.

*Wielki słownik języka polskiego

**O czym wie każdy, kto próbował remontować łazienkę albo w ubiegłym roku zorientować się, czy dziecko chodzi akurat do szkoły, czy może akurat ma ferie

***Zbigniew Batko: Oko. Warszawa : SuperNowa, 2004. Ciąg dalszy fragmentu tamże, na stronach 23-26

Read Full Post »

Przodem szedł Słoń. Za nim na ramionach dwadzieściorga trojga dzieci jechała balia. W balii siedziała Zalewajka i z zapałem mieszała mydliny. Za balią postępował uroczyście Pingwin, drobiąc mydło i wrzucając je do wody. Pochód zamykał Koń.

Fragment dramatyczny

Noc. Scena przedstawia wnętrze znanego nam pokoju. Do momentu zapalenia zapałki dekoracje, rekwizyty, aktorzy i w ogóle wszystko zbyteczne, ponieważ scenę zalegają kompletne ciemności (z tego względu polecamy rzecz teatrom amatorskim)

Trzask: trzeszczy

Łomot: łomocze

Odgłosy przerażenia: dają się słyszeć.

Wszyscy: zrywają się na równe nogi i wpadają na siebie

Ogólne zamieszanie: powstaje:

Koń: łamie zapałkę jedna po drugiej

Zapałka druga: łamie się

Zapałka jedna: łamie się po drugiej

Pingwin (przerażony): – Ratunku, wąż!

Głos Królika (nosowo); – To nie wąż.To ja. To moja trąba.

Dziecko I: – Tato, boję się!

Głos Królika (?): Spokojnie, moje Dziecko I,spokojnie, synku!

Koń: – To chyba trzęsienie ziemi (zapala zapałkę trzecią). Ach!

Na środku sceny leży ogromny głaz. Głaz okazuje się słoniem.

Wszyscy: kamienieją na 30 sekund

30 sekund: mija

Słoń: (głosem Królika, z namaszczeniem):

Obiit Królik

Hic natus est Słoń

Obiit Trójząb

Hic natus est Słoń.

Dziecko I, II, III, IV, V, VI, VII, VIII, IX, X XI, XII,XIII, XIV, XV, XVI, XVII, XIX, XX, XXI, XXI, XXIII i Zalewajka:Alleluja! (korzystając z ogólnego zamieszania, wyjadają resztki zapasów zespiżarni)

Kurtyna *

Ciąg dalszy blogowych inspiracji: „Z powrotem” Zbigniewa Batki jakiś czas temu łaskaw był przypomnieć na swoim blogu Drunkenbutterfly. Wygrzebał przy okazji nadzwyczaj smakowity cytat, budząc tym moje oburzenie, albowiem cytatu tego przecudnego, jak i całej książki, nie znałem!!! (Cytowanie w mojej obecności, choćby wirtualnej, książek, których nie czytałem, uważam za wielce nietaktowne.)

Czym prędzej więc zlokalizowałem bibliotekę, w której dzieło owo można wypożyczyć, i pogrążyłem się na długie tygodnie w lekturze.

„Z powrotem…” można czytać tam i z powrotem, z przesiadką lub bez, przez Koluszki lub bez koszulki. Odniesień, aluzji, naśladownictwa, parodii, gier językowych – mnóstwo. Może jeszcze kiedyś wrócę do tematu i zestawię scenę w sądzie z „Alicji po drugiej stronie lustra” ze sceną w sądzie z książki Batki. A może zestawię cokolwiek innego z czymkolwiek innym, bo możliwości w tej powieści multum.

„Z powrotem czyli fatalne skutki niewłaściwych lektur” mimo kilku dobrych recenzji pozostała zapomniana. Chyba między innymi dlatego, że wydawcy nie potrafili znaleźć dla tego tekstu odpowiedniej formy. Wydanie z 1984 r. dość toporne, mimo wysokiego jak na owe czasu standardu edycji. Chyba rzecz nie trafiła na swojego edytora – Stasys nie potrafił zrobić z książką Batki tego, co zrobił Bohdan Butenko z „Cyrylem…” Woroszylskiego,przybliżając niełatwą lekturę młodym czytelnikom. Szkoda.

Inna rzecz, że „Z powrotem…” nie jest książką dla dzieci, a świadczy o tym dedykacja autora na stronie przedtytułowej: Byłym dzieciom. Bywają książki podobne kolejkom elektrycznym – niby dla dzieci, a bawią się nimi dorośli. Ta właśnie taka jest, ale powinna być tak wydana, żeby co bystrzejszym dzieciom ułatwić zabawę. Może jeszcze ktoś na taki pomysł wpadnie?

***

I jeszcze suplement – kilka cytatów, dla samej przyjemności ich przepisywania.

Tutejsze jeże bywają iglaste i liściaste, rzadziej mieszane. (s. 12)

Koń wił wianki, po czym wrzucał je do falującej wody (s.30)

Chyba lepiej znam się na orce – obraził się Koń – Całą pracę wykonuje oracz. Koń nadaje tylko kierunek i tempo. Do orania służy oracz,jak sama nazwa wskazuje. (s. 32)

Przez szeroko otwarte weneckie okno domu k/Źródła napływał falami intensywny zapach angielskiego ziela. Włoski orzech rzucał na ścianę migotliwe chińskie cienie. Fragment pejzażu widoczny przez okno powlekała zgaszona barwa indyjskiego różu. Koń siedział po turecku na perskim dywanie:wieczorami ćwiczył gimnastykę szwedzką. (s. 185)*

Oj, wystarczy. Tylko jak tu teraz oddać taką książkę do biblioteki??? Żal.

* Zbigniew Batko: Z powrotem czyli fatalne skutki niewłaściwych lektur. Il. Stasys Eidrigevicius. Warszawa 1984 s. 178, 161-162,

Read Full Post »