Nagła śmierć Gordona Edgleya zaszokowała wszystkich, łącznie z nim samym. W jednej chwili siedział w gabinecie, kończąc siódme słowo dwudziestego piątego zdania ostatniego rozdziału swojej nowej książki I spłynęła na nich ciemność, w następnej był już trupem. „Tragiczna strata”, odbiło się pustym echem w jego gasnącym umyśle.*
Podobno nie jest łatwo napisać dobry początek książki. / Podobno bardzo łatwo napisać dobry początek książki, schody zaczynają się później, gdy trzeba dopisać resztę. (Niepotrzebne skreślić)
Sporo osób wie, że „Ogary poszły w las.” Niewiele, że „Przelotny, półsmutny uśmiech spłynął po granitowym obliczu”. Powód? Między ogarami a granitowym obliczem jakieś 800 stron wypełnionych zdaniami mniej słynnymi od ogarów.
Zawód pisarza polega na wypełnianiu przestrzeni między pierwszym a ostatnim zdaniem książki. Zajęcie to męczące i nie zawsze dobrze płatne. Dość często męczące również dla czytelników. Może to zemsta pisarzy za to, że my już od pokoleń pamiętamy tylko „Litwo, ojczyzno….” i niewiele więcej?
Ale to tak na marginesie początku pewnej książki. Prawda, że zgrabny? Taki chandlerowsko-pratchetowski (??). I do tego z książki dla dzieci!
***
Myślałem właśnie o końcach i początkach innych książek, kiedy przypomniałem sobie, że przecież temat ten już kiedyś mnie zajmował. I do tego na przykładzie bardzo udanego cytatu. Dlatego powyższy, stary wpis trafił do mikrofalówki i po ugarnirowaniu wrzucam go ponownie. A to garnir:
1. Pewien początek:
Świat był nijaki, a godzina żadna.
Po czym następuje 630 stron i….
Świat był nijaki, a godzina żadna.
Jak widać, autor zaoszczędził na wymyślaniu zakończenia, zapewne licząc na to, że po 630 stronach niezbyt dużego druku czytelnik nie zauważy recyklingu. Dodatkowym wyjaśnieniem jest fakt, że to cytat z książki Remigiusza Mroza.** Krajowy rekordzista w książkopisaniu ma, jak widać, różne sposoby poprawiające wydajność z arkusza. No ale co jakiś czas pisze książki, które dzieją się w Opolu, więc nie mam pretensji.
2. Zupełnie inny początek:
Znikną wszystkie obrazy
… i ostatnie zdanie:
Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie będzie.
To jakby streszczenie całej książki**. A także chyba wyjaśnienie, dlaczego Annie Ernaux napisała „Lata”.
*Derek Landy: Kościany Przyjemniaczek. Przekł. Piotr W. Cholewa. Amber 2007.
** Remigiusz Mróz: Z pierwszej piłki. Wydawnictwo Filia, 2022.
*** Annie Ernaux: Lata przełożyli Krzysztof Jarosz i Magdalena Budzińska. Wydawnictwo Czarne 2022.
Pierwotna wersja wpisu z 2007 r.: https://czartogromski.wordpress.com/2007/12/07/o-miedzyzdaniowosci-literatury/https://czartogromski.wordpress.com/2007/12/07/o-miedzyzdaniowosci-literatury/
Read Full Post »