Pewnego wiosennego dnia w 1610 roku król Henryk IV wysłał emisariusza do paryskiego domu księcia Sully, ministra finansów, z poleceniem by ten natychmiast stawił się w Luwrze. Ku konsternacji wszystkich Sully właśnie brał kąpiel. Chciał z miejsca przybyć na królewskie wezwanie, ale służba błagała go, by nie narażał zdrowia wychodząc na zewnątrz. Przeciwny temu był nawet sam posłaniec, zapewniając: „Panie, nie opuszczaj kąpieli, gdyż mniemam, że król tak troszczy się o twe zdrowie i tak jest mu ono potrzebne, iż gdyby wiedział o pana stanie, przybyłby tu osobiście”. Ów „stan” – zażywanie kąpieli – wymagał, by emisariusz powrócił do Luwru i naświetlił tę niespodziewaną komplikację królowi. Nie skłonny lekceważyć sobie powstałej opresji, monarcha skonsultował się z osobistym lekarzem, Andre du Laurensem. Medyk orzekł, że minister będzie osłabiony jeszcze przez kilka dni po kontakcie z wodą. Powiedziano zatem Sully’emu: „Panie, król nakazuje, abyś dokończył kąpieli i zabrania dziś wychodzić, gdyż pan du Laurens zapewniał go,iż mogłoby to zaszkodzić pańskiemu zdrowiu. Rozkazuje panu oczekiwać go jutro w nocnej odzieży, sznurowanych bucikach czy domowych pantoflach i szlafmycy, aby nie inkomodować pana po ostatniej kąpieli”. Rzecz jasna, zwykle jego wysokość nie podróżował do domów swoich ministrów; ani nie nakazywał im, by go podejmowali w nocnej bieliźnie, ale w tym właśnie rzecz: kąpiel nie należała do zwykłych okoliczności.*
Sześć miesięcy przeżyła w kąpieli w wannie młoda szkotka, cierpiąca na groźną, na pozór nie uleczalną, wewnętrzną chorobę. Najznakomitsi specjaliści w Edinburgu i Londynie uczynili co tylko mogli i zgodzili się wreszcie na to, że chorej pomódz nie można. Biedna była podobną do cieni i oczekiwała pewnej śmierci. Tu wpadł dzielny młody lekarz na myśl, aby zupełnie nową kuracyę spróbować. Miało to być tylko doświadczenie, które,jeżeli by nie pomogło, i zaszkodzić nie mogło, bo chora była już tak bez nadzieji. Na ten cel kazał osobną wanienkę przyrządzić, w której by dorosła osoba wygodnie siedzieć mogła. Młode dziewczę owinięto w płachtę i włożono do ciepłej kąpieli, tak że tylko jej głowa, spoczywająca na gienialnie przytwierdzonej podporze z wody wystawała. Tutaj jadła, piła i spała chora przez 183 dni i nocy. Wodę odnawiano 12 godzin i utrzymywano tak samo jak powietrze w osobliwej tej choralni zawsze w jednej i tej samej ciepłocie. Po upływie 6 miesięcy można było chorą za zupełnie wyleczoną uważać, była wprawdzie jeszcze bardzo słabą,ale czuła się jakby nowo narodzoną. **
Nie da się ukryć, że do wody w Europie mieliśmy, historycznie rzecz biorąc, stosunek ambiwalentny. Do wody, a przy okazji i do higieny, bo sprawy się wiążą, a zagadnienie jest na tyle skomplikowane, że jego opis zajmuje wcale pokaźną książkę. Katherine Ashenburg, autorka „Historii brudu” bynajmniej nie załamuje rąk nad obyczajami naszych antenatów i nie potępia niehigienicznych przodków, albowiem to, czy coś uznajemy za czyste, mniej zależy od naszego wzroku czy powonienia, a daleko bardziej od sposobu myślenia. A to tylko początek wykładu higienicznej teorii względności…
I kiedy czytelnik, zaliczywszy wieczorny prysznic, zabiera się do zakończenia lektury, czeka go pewna konfuzja. Spodziewając się utwierdzenia w słuszności wieczornych i porannych wysiłków higienicznych, napotyka na demobilizujące stwierdzenie, iż przyszłość czystości jest zagadką […] Jedna rzecz jest pewna. Za sto lat ludzie będą patrzeć z rozbawieniem, jeśli nie zdumieniem na to, co uchodziło za higieniczną normę na początku XXI wieku.
Na dodatek po chwili przychodzi zastanowienie: dlaczego za sto lat? Od wydania takiego „Nowego lecznictwa przyrodniczego”** minęło lat ledwie 80, a zaskakuje i rozbawia już od lat kilkudziesięciu. Czyżby bulgocząca w odpływach dzisiejszych pryszniców woda zagłuszała chichocik dziejów?
———–
*Katherine Ashenburg: Historia brudu. Przeł. z ang. Aleksandra Górska. Warszawa: Bellona, 2009 s.100-101
** F. E. Bilz: Nowe lecznictwo przyrodnicze.Napisał…. T.2. Poznań: Księgarnia i Instytut Sztuk Pięknych, 1929 s. 975
Z tej książki również ilustracje
———–
We wcześniejszych czytankach związane z tematem polonikum, czyli Kalesony pani Badeniowej
Read Full Post »