A jednak za złe mogą mieć łosie,
że popularne bardziej bywa prosię,
gdyż ktoś, kto właśnie jest przy głosie,
nie dba o pochwał swych pokłosie,
chwaląc prosięcia kształt lub włosie. […]
– Też zauważyłem, że prosięta mają łatwiej – dodał reżyser Gluś.
Są po prostu popularniejsze – obruszyła się [Fumica] Lala.– Niektóre prosięta ciężko pracują na swoją popularność. Irytuje mnie pogląd,że tylko twórcy jakichś elitarnych dzieł zasługują na uznanie. Jak napisałam piosenkę „Tańczą Fumy, tańczą Fumy, każdy powód ma do dumy”, to krytyka (tu Lala spojrzała wyzywająco na [uznanego krytyka Dolka] Gwiazdonosa) w ogóle nie uznała za stosowne o niej napisać. Nie zauważyła jej. A na plaży śpiewaliśmy ją przez całe lato. Wszyscy! A zaprzyjaźnione świnki zgodziły się dograć chórki i zrobiły to naprawdę dobrze. „Chrump, chrump, kwik, kwik”. Pamiętacie?*
Pamiętamy. Nie sposób było trafić na jakiekolwiek publiczne zgromadzenie, aby z głośników nie rozlegało się chrump, chrump,kwik, kwik.
Kiedyś wydawało mi się, że rozwój techniki rozwiąże ten problem i każdy będzie słuchał tego, co lubi. Nawet mnie udało się opanować podstawy obsługi odtwarzacza mp3 (choć nikłe rozmiary tegoż nie ułatwiają zadania, a obsługa 153 podstawowych i 410 niepodstawowych funkcji urządzenia przy pomocy tylko dwóch przycisków wydaje mi się nieco kłopotliwa). Myślę jednak, że każdy zgodzi się, iż technicznie osiągnęliśmy już stan, który każdemu pozwala słuchać czegokolwiek, nie narzucając się innym.
Jest więc dla mnie tajemnicą, dlaczego z tych osiągnięć nie korzystamy. Wejście do jakiegokolwiek sklepu naraża kupującego na kontakt z muzakiem albo rozkoszami Radia Bzdet. Jakakolwiek impreza na wolnym powietrzu zaczyna się od tego, że organizatorzy włączają system nagłaśniający – zazwyczaj kiepskiej jakości i rozkręcony na całość, z związku z czym głównie rzężący i chrypiący. Chrump, chrump, kwik, kwik rozlega się jak kraj długi i szeroki, a sprzyja temu rozpoczęty właśnie sezon festynów i tym podobnych zdarzeń.
Mam teorię, że to Fumy i prosięta pracują w ten sposób na swoją popularność. Ale pewnie nie mam racji, wszak stronniczo popieram łosie.
———–
*Maciej Wojtyszko: Bromby i Fikandra wieczór autorski. – Warszawa : Ezop. 2009 s. 23, 27.