Nocny portier [Tenenbojm] jest byłym żołnierzem amerykańskiej piechoty morskiej, który samodzielnie uwolnił się z heroinowego nałogu jeszcze w latach sześćdziesiątych, po powrocie z żałosnej wojny na Kubie. Populację gości Zamenhofa otacza wręcz macierzyńską troska – udziela im kredytu i pilnuje, by mieli spokój, kiedy tego naprawdę potrzebują.
– Ruszał pan coś w jego pokoju? – pyta Landsman.
– Tylko gotówkę i biżuterię – odpowiada Tenenbojm.*
Zaczyna się, przyznacie, nieźle. Bohaterem jest Landsman1, taki żydowski Philip Marlowe. Żeby nie było nudno, rzecz rozgrywa się w żydowskim mieście na Alasce (albowiem w powieściowej rzeczywistości w 1948 r. „obrona Jerozolimy załamała się”).
Osobliwe zjawisko. Dla mnie jest to jedna z najbardziej zagraconych książek, jakie zdarzyło mi się czytać. Niewiele jest powieści, które otaczałyby szczelnie czytelnika takim rojem przedmiotów; np. na s. 174 mamy: pudełko z przykrywką na zawiasach, puzderko z filigranu, flakonik tabasco lalczynych rozmiarów, mrówkołapki, korkociąg, świeczki i zapałki, kaganiec, scyzoryk, maleńki rozpylacz z freonem, lupa – to tak między innymi.
Niemniej czyta się, choć dobrze od czasu do czasu spojrzeć na pustą ścianę.
———–
1 Imię i nazwisko: Mejer Landsman.
Zawód: policjant w randze detektywa.
Miejsce pracy: alaskański okręg Sitka.
Aktualne miejsce zamieszkania: hotel Zamenhof, pokój 505.
Aktualnie prowadzona sprawa: zabójstwo Emanuela Laskera, heroinisty,zastrzelonego w hotelu Zamenhof, pokój 208.
Aktualny stan ducha: depresja.
*Michael Chabon: Związek Żydowskich Policjantów / przeł. BarbaraKopeć-Umiastowska. – Warszawa : W.A.B., 2009. – S. 9
Zagracona książka? Hmmm….. do tej pory miałam do czynienia z zagraconymi grami komputerowymi typu „znajdź 5 rowerów, 2 muchy i 4 wieże Eiffla” :-))) . Nie mam porównania .
No to daję słowo, że. 🙂
Zupełnie nie wiem, czym jest puzderko (pudełko?) z filigranu, ale rozumiem, że jest to coś, co można spotkać w zagraconej książce. A, żem ciekawska, to chyba nabędę i przeczytam!
Dla ciekawskich wiele innych rzeczy w tej książce – można np. tropić polonika.
I przypomniałeś mi, że „Ciotka Farhuma nie była dziw,ką” nadal czeka u mnie na przeczytanie.
No to chyba poleży, bo na długotrwałe ulewy się nie zanosi.
A mnie się podobają mrówkołapki i kaganiec – pewnie dla mrówkojada :-)PS. Śpieszę donieść, że dziś zakupiłam byłam „Bromby i Fikandra wieczór autorski” i przeczytałam migiem – wracając z księgarni do domu. Czuję jednak, że zbyt płytko wgłębiłam się w niektóre rarytasy wierszowe, więc potrzebna będzie kolejna, bardziej zaawansowana lektura, szczególnie do wiersza o łżącym małżu 🙂 Pozdrawiam ciepło.
Być może mamy do czynienia z jakąś pandemią (łżących małży), albowiem temat podnosił już sam mistrz Przybora http://czartogromski.blog.onet.pl/2,ID309886344,index.html
A i tak fajniejszy jest detektyw Kurt Wallander z Ystad ))
No, ja odczuwam pewna więź duchową z Wallenderem (książkowym), wspólnotę problemów. Ale kiedy Philip Marlowe mówi „the room was too small for my head”, to też chłopa rozumiem 🙂
Pszczół, czy ty nie powinieneś przypadkiem rozwiązywać testów?
A skąd pewność, że nie będzie pytań o słynnych detektywów, ha?
Lecę do testów ;-)Wallander górą :))